Byłem ostatnio w Żabce, ale nie zauważyłem niczego niepokojącego. Spytałem znajomych, rodziców i kolegów z pracy. Też nie zauważyli. A jednak. Sieć przyznała, że Ruch przestał jej dostarczać prasę i w sklepach nie znajdziecie swoich ulubionych dzienników w wydaniu papierowym. Czy tylko mi się wydaje, czy w 2021 r. nikogo to już nie obchodzi?
Były czasy, kiedy papier niepodzielnie rządził na rynku medialnym. W latach 90. gdy komercyjna telewizja stawiała dopiero pierwsze kroki, nakład „Gazety Wyborczej” przekraczał milion egzemplarzy. Jeszcze po 2000 r. dziennik sprzedawał w granicach 0,5 mln gazet dziennie.
A potem bolesny zjazd w dół. W kilkanaście lat do poziomu kilkudziesięciu tysięcy sztuk dziennie. To samo spotkało wszystkie inne tytuły na rynku. Mniejsze czy większe spadki notują zarówno poważne branżowe gazety jak i brukowce. Wiele z nich kupuje dzisiaj około 10-15 tys. osób. W całej Polsce.
Kompletnie nie dziwi mnie więc, że jeden z największych dystrybutorów prasy w Polsce postanowił wycofać się z dowożenia gazet do Żabek. Dziwne jest to, ze stało się to tak późno. Franczyzobiorcy sieci w dużej mierze opierali się na dostawach od Ruchu - mowa o około 2 tys. z 7 tys. Żabek w całym kraju.
„Press" podał, że dystrybucja była dla Ruchu nieopłacalna. Myślę że to dość łagodne sformułowanie. Patrząc na pikujące nakłady trudno nie dojść do przekonania, że dostarczanie gazet do sklepów powinno być co najwyżej marginesem, małym puzzlem w biznesplanie.
Do tego samego wniosku doszedł pewnie nowy właściciel Ruchu, czyli Orlen. Paliwowy gigant chce skorzystać z potencjału, jaki niosą ze sobą lokalizacje kiosków i przekształca je w hot-dogo-kawiarnie. Poza tym, kombinuje spółka, budki można też wykorzystać jako punkty odbioru przesyłek kurierskich. W czasach bezprecedensowego wzrostu e-commerce będą na wagę złota.
A Żabka? Raczej się tym ciosem nie przejmie. Franczyzobiorcy chcą zarabiać pieniądze, a sądząc po zaciekłej walce o koncesje na sprzedaż alkoholu, na gazetach raczej ich nie robią. Do tego typu sklepów wpada się, by zrobić szybkie zakupy. Ot, butelka wody, papierosy, piwo, jakiś gotowy obiad. Wariaci biorą też bułkę z parówką i sosiwem. Chorzy idą po teleporady.
Śmierć papierowych mediów
I od tej tendencji nie ma już odwrotu. Prasa już w tej chwili jest żywą skamieniałością. Jeśli za kilka lat odkryjecie w sklepie jakiś ostatni dziennik wydający w papierze, będzie to odkrycie na miarę złapania Latimerii u wybrzeży Madagaskaru. Być może zareagujecie nawet z taką ekscytacją jak ci nurkowie z nagrania:
I nie powstrzymają tego nawet tak sugestywne reklamy jak ta Kolportera: