Popatrzcie na Szwedów i się zastanówcie. My z energią w Polsce tak dobrze mieć nie będziemy
Szwecja pobija kolejne rekordy energetyczne. Już w styczniu br. Skandynawom udało się wytworzyć 26 proc. energii z wiatru. W lutym ten wynik dodatkowo poprawili (27 proc.). Think tank Ember zwraca uwagę, że dzięki temu Szwedzi są chronieni przed wysokimi kosztami. A Polacy? Blokowanie zmian w ustawie wiatrakowej ma swoje konsekwencje. Ale teraz, już bez zasady 10H, musimy zacząć nadganiać stracony czas.
Los naszych wiatraków poruszył nie tylko Polaków. Amazon, Google, Ikea i Mercedes apelują do rządu
Decydują się losy ustawy wiatrakowej. Senat wrócił do odległości 500 metrów, ale w Sejmie to raczej nie przejdzie. Gdyby odległość budynków mieszkalnych od turbin nie stanowiła jednego z kamieni milowych, od realizacji których KE uzależnia wypłatę Polsce pieniędzy w ramach KPO, to Zjednoczona Prawica prawdopodobnie nie ruszałaby 10H. Tymczasem o przyjęcie senackich poprawek apelują przedsiębiorcy. A Urban Consulting wylicza, ile ich odrzucenie będzie kosztować samorządy terytorialne.
Co dalej z wiatrakami? Rząd przyznaje, że dodatkowe 200 m pozbawi nas nawet 4 GW energii
Rząd bardzo chce, żeby był i wilk syty i owca cała. Dlatego z jednej strony zwiększa odległość wiatraków od zabudowań, żeby tak uspokoić swój konserwatywny elektorat, ale z drugiej wiceszef Ministerstwa Klimatu i Środowiska w Senacie przyznaje, że wcześniejsze 500 metrów było o wiele lepszym rozwiązaniem dla polskiej gospodarki i twierdzi, że dołożenie kolejnych 200 m oznacza ubytek nawet 4 GW energii. Ale to przecież wcale nie znaczy, że Sejm za chwilę klepnie senackie poprawki. Niestety, ustawa wiatrakowa cały czas jest pod butem polityki i raczej się to w najbliższym czasie nie zmieni.
Dla polityków to marne 200 m, dla Polaków rewolucja. Plany zagospodarowania trafią do kosza
Bardzo długo żegnaliśmy zasadę 10H, która od 2016 r. skutecznie blokowała rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Zjednoczona Prawica zdecydowała się na nowelizację tych przepisów dopiero przyparta do muru przez kamienie milowe, od realizacji których Bruksela uzależnia wypłatę środków w ramach KPO. Ale kolejne analizy wskazują, że decydując się na odległość 700 a nie 500 metrów, Sejm więcej popsuł, niż naprawił.
Stało się. Polacy zostali okradzeni z energii wartej miliardy złotych
Na nic wyliczenia ekspertów wskazujące, że zwiększenie odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych z 500 do 700 metrów oznacza drastyczne ograniczenie mocy farm wiatrowych, które powstaną w najbliższym czasie. Mocno wyhamowuje też polską transformację energetyczną. Większość sejmowa postawiła na swoim. Greenpeace Polska uważa, że za tę bezmyślność rządzących zapłacimy, importując na potęgę gaz i węgiel.