Australijczycy nie pękają. Google już dostał nauczkę, teraz wycisk dostanie Facebook
Nie ma już odwrotu. Australijski rząd odszedł od stołu i zapowiada, że przepchnie ustawę nakazującą big techom płacić za wykorzystywanie treści wydawców. To ostatecznie zamyka dyskusję z Markiem Zuckerbergiem. Facebook ma teraz dwa wyjścia – podtrzymać bojkot miejscowych wydawców lub pójść w ślady Google i zgiąć kark.
„Pokazaliśmy, kto tu rządzi”. Google próbował rzucić Australię na kolana, ale mocno się przejechał
Sytuacja, można by rzec, bez precedensu. Technologiczny gigant z Doliny Krzemowej otwartym tekstem zagroził całemu państwu, że jeżeli te nie zmieni przepisów, to straci dostęp do usług. I choć wydawało się, że Google ma w tej rozgrywce bardzo mocne karty, poległ na całej linii.
Google grozi. Jeśli weźmiecie od nas kasę, to skasujemy wam wyszukiwarkę
Przypadek Australii pokazuje, że kontrola państwa nad big techami jest czysto iluzoryczna. Google pogroził właśnie mieszkańcom Antypodów, że odetnie ich od swojej wyszukiwarki. Dlaczego? Władze kraju ośmieliły się rzucić pomysł, by serwisy płaciły mediom za treści, które u siebie udostępniają.
Zbigniew Ziobro chce surowo karać facebooki i twittery. 50 mln zł za zignorowanie Rady Wolności Słowa
Minister sprawiedliwości przedstawił w piątek założenia ustawy, która ma uniemożliwić serwisom społecznościowym dowolne usuwanie wpisów i blokowanie kont użytkowników. Ziobro chce powołania pięcioosobowej „Rady Wolności Słowa”, której opinie mają być rozstrzygające. Za ich zignorowanie będzie grozić kara od 50 tys. do 50 mln zł.
Zwolennicy Trumpa pomylili apki. Chcieli wolności słowa, a dostali… porno
Parler? Parlor? W sumie wszystko jedno. Fani Donalda Trumpa i specyficznie rozumianej wolności słowa mylą nazwy aplikacji. I właśnie wywindowali niepozorną (i ponoć strasznie zabugowaną) apkę na szczyty listy pobrań w Google Play.