Prawie 37 proc. zysku. I co? I prawie nikt się nie skusił
Tyle zarobiły dla Polaków instrumenty w ramach europejskiej emerytury. Wynik bardzo przyzwoity, lepszy niż wzrost WIG20. A mimo to jedynie 7,5 tys. Polaków skusiło się na taki rodzaj odkładania na starość.
To pierwsze podsumowania po dwóch latach obecności na polskim rynku tzw. europejskiej emerytury, czyli OIPE (Ogólnoeuropejski Indywidualny Produkt Emerytalny). To kolejny instrument, który umożliwia oszczędzanie na starość w ramach dobrowolnego trzeciego filara, który zwolniony jest z podatku Belki podobnie jak IKE.
Za tym podsumowaniem stoi firma Finax, która jest pierwszym i największym dostawcą OIPE w Europie. Przy czym Europa wcale tego produktu nie kocha, jest nowy, więc nie zdążyła.
Sytuacja wygląda tak, że Finax oferuje OIPE w Polsce, na Słowacji, w Chorwacji, Czechach, Niemczech i na Węgrzech i to właśnie nasz kraj jest największym rynkiem Europejskiej Emerytury w Unii. Mówiąc precyzyjnie, Polska odpowiada za 53 proc. wszystkich klientów i 71 proc. aktywów zgromadzonych w OIPE.
Czyli że Polacy masowo odkładają prywatnie na starość? Toż to byłby hit. Ale nie jest, bo po dwóch latach dostępności OIPE w Polsce korzysta z niego 7,5 tys. Polaków.
To dobitnie pokazuje, jak bardzo raczkujący jest to produkt.
Więcej wiadomości na temat emerytur można przeczytać poniżej:
Ile zarobiło OIPE?
Czy to się opłaca? Najpierw należy wam się wyjaśnienie. OIPE stosuje strategię pasywnego inwestowania, to znaczy, że inwestuje nie w wybrane spółki giełdowe, ale w ETF-y, czyli nijako w odwzorowanie indeksów giełdowych.
Ekspozycja na akcje jest duża, bo w Finax ma w ofercie dwa portfele, jeden składa się w 100 procenta z funduszy akcyjnych, drugi w 80 procentach, a pozostałe 20 proc. to obligacyjne funduszy ETF.
Jako że ostatnie dwa lata były dla giełd łaskawe, pierwszy portfel dał stopę zwrotu w wysokości 36,6 proc., drugi, ten bardziej konserwatywny, 31,1 proc.
Dla porównania, w ciągu ostatnich dwóch lat polski WIG20 zyskał niecałe 33 proc., więc wynik miał słabszy. Ale z kolei już szeroki WIG zyskał znacznie mocniej, bo prawie 50 proc.
Ale przypominam - niewielu Polaków z zysków osiągniętych przez OIPE skorzystało, bo niewielu zaznajomiło się z tą nowością na rynku.
Czy to źle i radzę jak najszybciej nadrobić, licząc na wysokie zyski w kolejnych latach? Absolutnie nie, bo nie mogę wam tu doradzać - to po pierwsze. Po drugie, nikt nigdy nie może wam zagwarantować, że historyczne wyniki inwestycji powtórzą się w przyszłości.
Ale jest jeszcze po trzecie - coraz więcej sygnałów płynie o tym, że z rynkiem akcji trzeba bardzo ostrożnie.
Idzie potężny krach?
Prestiżowy brytyjski tygodnik „Economist” pisał niedawno, że mamy na giełdach bańkę wywołaną przez sektor sztucznej inteligencji, a wycena spółek z tej branży „sięgnęła stratosfery”. Powszechne jest już oczekiwanie, że musi dojść do jakiejś korekty. A jeśli korekta zamieni się w pęknięcie bańki, to będzie naprawdę srogo.
Mowa bowiem nie tylko o stratach inwestorów, ale prawdziwym finansowych armagedonie, który wywoła światową recesję, która dotknie wszystkich.
Nie chcę straszyć. I „Economist” też nie straszy. Przed takim scenariuszem ostrzegał już nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy. I zdaniem tygodnika, ten moment może być już całkiem blisko.
A piszę o tym dlatego, żebyście nie odnieśli wrażenia, że namawiam was na inwestycje oparte o rynki akcyjne. Nie odradzam również. Ale zanim podejmiecie jakąkolwiek decyzję, musicie znać ryzyko, które jest teraz naprawdę duże.
