REKLAMA

Czternaście kopalń idzie pod nóż. Trzy z nich zostaną zamknięte w trybie ekspresowym

Przesłany przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń SA dokument to pokłosie wcześniejszych zgód Komisji Europejskiej, która zgodziła się dopłacić do likwidacji najmniej rentownych zakładów wydobywczych nad Wisłą. Dzięki temu inne kopalnie będą mogły sobie jakoś radzić na rynku, a cały sektor nie będzie przynosił takich strat.

Czternaście kopalń idzie pod nóż. Trzy z nich zostaną zamknięte w trybie ekspresowym
REKLAMA

W sumie lista obejmuje 14 podmiotów. Ale w przypadku trzech z nich termin zamknięcia minął z końcem 2019 r. Mowa tutaj o:

REKLAMA
  • KWK „Brzeszcze Wschód”,
  • KWK „Mysłowice”
  • KWK „Wieczorek I”.

Na pozostałych 11 zakładach kłódka ma zawisnąć najpóźniej pod koniec 2023 r.

Wtedy górnicza epopeja ma zakończyć się dla:

  • KWK „Boże Dary (31.12.2020),
  • KWK „Centrum” (31.12.2021),
  • KWK „Jas Mos” (31.12.2023),
  • KWK „Krupiński” (31.12.2021),
  • KWK „Makoszowy” (31.12.2022),
  • KWK „Mysłowice – Wesoła I” (31.12.2021),
  • KWK „Piekary I” (31.12.2022),
  • KWK „Pokój I” (31.12.2022),
  • KWK „Rydułtowy I” (31.12.2021),
  • KWK „Śląsk” (31.12.2021)
  • KWK „Wieczorek II” (31.12.2020).

To efekt wcześniejszych negocjacji z Komisją Europejską w 2016 i w 2018 r.

– tłumaczy Wojciech Jaros, rzecznik SRK SA.

Jeszcze w 2016 r. Komisja Europejska zgodziła się na wydanie w formie pomocy publicznej 8 mld zł na proces likwidacji najbardziej nierentownych kopalń w naszym kraju. W 2018 r. Bruksela dała zielone światło dla dodatkowych 5 mld zł. Legislacyjnemu centrum UE zależało głownie na tym, żeby te środki przeznaczone były na likwidacje faktycznie nierentownych zakładów. 

Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej, przekonuje, że lista nie powinna być zaskoczeniem dla związkowców. Chodzi bowiem o kopalnie, w których już skończyło się wydobycie lub zaraz to nastąpi.

Związkowcy: nie wszystkie kopalnie bez węgla

Wyznaczenie tych a nie innych kopalń do zamknięcia do dzisiaj wzbudza emocje u związkowców. Zgadzają się na likwidację tam, gdzie rzeczywiście zaczyna brakować węgla. Dalsze funkcjonowanie takich podmiotów generuje tylko straty. Tyle że - ich zdaniem - nie wszystkie kopalnie na przekazanej liście mają taki kłopot. 

Dobrym przykładem kopalni zbyt wcześniej przekazanej do likwidacji, która przy należytym nakładzie inwestycyjnym sama w końcu się obroniła jest „Sośnica”. Teraz to jeden z najlepszych zakładów w całej Polskiej Grupie Górniczej, a miało go już przecież nie być. Dlatego każda decyzja o likwidacji danej kopalni powinna być poprzedzona wieloma analizami

– zauważa w rozmowie z Bizblog.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ „Sierpień 80”.

Dodaje, że na takiej samej zasadzie jak „Sośnicę” można było też uratować kopalnię „Krupiński” czy „Makoszowy”. 

Rząd nie szczędzi grosza na węgiel

REKLAMA

O brak nakładów w najbliższym czasie górniczy związkowcy nie muszą się martwić. Tylko w ciągu czterech ostatnich lat środki na inwestycje w sektorze górniczym od Ministerstwa Energii opiewają w sumie na ponad 10 mld zł. Z kolei, jak wynika z raportu UOKiK o wysokości pomocy publicznej w naszym kraju w 2018 r., największe wsparcie z tego tytułu otrzymały podmioty ściśle związane z przemysłem wydobywczym: Spółka Restrukturyzacji Kopalń (1,52 mld zł) oraz PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (1,18 mld zł).

Nie jest tajemnicą, że najwięcej pieniędzy pochłaniają sprawy pracownicze. Wyliczenia dotyczące likwidacji miejsc pracy w polskim górnictwie mówią nawet o ponad 50 mld zł. Tymczasem sami górnicy niezmiennie od miesięcy żądają 12-procentowych podwyżek. Na najbliższy wtorek (14.01) zaplanowano kolejne mediacje w tej sprawie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA