Gdzie powstanie druga elektrownia jądrowa w Polsce? Dwie lokalizacje w grze
Ostateczna decyzja w sprawie lokalizacji dla drugiej elektrowni jądrowej w Polsce ma zapaść w 2026 r. Murowanym faworytem wydaje się Bełchatów, któremu mógłby jedynie zagrozić Konin. O węglowym Śląsku nie ma w tym kontekście mowy. Zresztą tamtejszych samorządowców ten temat po prostu nie interesuje.

Polska Grupa Energetyczna (PGE) nie przestaje lobbować na rzecz Bełchatowa, jako drugiej lokalizacji dla elektrowni jądrowej. Wcześniej spółka przekonywała, że to najlepsze rozwiązanie ze względu na położenie w centralnej części systemu przesyłowego oraz dostęp do wystarczających zasobów wody, które pochodzą z systemu odwadniania kopalni. Teraz Dariusz Marzec, prezes PGE, Baltic Nuclear Energy Forum w Gdańsku, akcentował również dostęp do wykwalifikowanej kadry, a także wysoki poziom akceptacji społecznej w tym regionie dla tego typu przedsięwzięć energetycznych.
Istotną zaletą lokalizacji w Bełchatowie jest zespół znakomitych pracowników PGE, wyprowadzenie mocy i cała infrastruktura towarzysząca - nie ma cienia wątpliwości Dariusz Marzec.
Elektrownia jądrowa: w grze jeszcze Konin
Ostateczna decyzja o lokalizacji drugiej w kraju elektrowni jądrowej ma zapaść w przyszłym roku. Na razie faworytem jest Bełchatów. Uruchomiony specjalny serwis atomdlabelchatowa.pl - w związku z organizowaną 28 marca br. konferencję „Od węgla do atomu. Bełchatów przyszłości”, która organizuje PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.
Jako największy kompleks górniczo-energetyczny w kraju, Bełchatów staje dziś przed kluczowym wyzwaniem i jednocześnie ogromną szansą na przekształcenie się w nowoczesne centrum energetyki zeroemisyjnej. Mamy ku temu wszelkie niezbędne atuty - czytamy na tej stronie.
Więcej o elektrowni jądrowej przeczytasz na Spider’s Web:
Inną propozycją dla drugiej elektrowni jądrowej, która podobno cały czas jest w grze, jest Konin. To też ma analizować PGE. Przypomnijmy, że o Koninie, w kontekście atomu, mówił już kilka lat wcześniej Jacek Sasin, ówczesny szef Ministerstwa Aktywów Państwowych. Wtedy plany zakładały współpracę z koreańską spółką KHNP. Elektrownia jądrowa tam miałaby powstać w 2035 r. Mówiło się o co najmniej dwóch reaktorach APR1400 o łącznej mocy 2800 MW. Bardzo w tę inwestycję od początku wierzą tamtejsi samorządowcy.
Jest to sprawa kluczowa, jeżeli chodzi o dalsze funkcjonowanie miasta i regionu pod względem gospodarczym - mówił już rok temu Piotr Korytkowski, prezydent Konina.
A węglowy Śląsk smacznie śpi
Obecnie nie wydaje się, żeby jakaś inna lokalizacja oprócz Bełchatowa i Konina odegrała znaczącą rolę w tym atomowym wyścigu. Owszem, na ławce rezerwowej są jeszcze Kozienice i Połaniec, ale szansę na umiejscowienie tam elektrowni jądrowej wydają się jednak znikome. W tej grze nie ma też w ogóle węglowego Śląska. Chociaż już wcześniej naukowcy z Politechniki Śląskiej w Gliwicach wskazywali, że taka inwestycja w sąsiedztwie śląsko-zagłębiowskiej aglomeracji mogłaby się okazać przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.
W ten sposób dochodzimy do dekarbonizacji przez atom elektrowni węglowych. Wtedy udałoby nam się pokonać wiele aspektów gospodarczych - przekonywał w trakcie Energy Days 2024 w Katowicach dr hab. inż. Łukasz Bartela z gliwickiej uczelni.
Niestety, o ile w przypadku Bełchatowa i Konina tamtejsi samorządowcy robią wszystko, co możliwe, żeby wygrać atomowy wyścig, to na Śląsku wszyscy zapadli w sen zimowy i nikt w tej sprawie nie robi ani kroku w przód. Zadaliśmy pytania dotyczące drugiej lokalizacji dla elektrowni jądrowej Śląskiemu Urzędowi Marszałkowskiemu, którym ponownie kieruje Wojciech Saługa, szef Platformy Obywatelskiej na Śląsku i który zasiada w zarządzie krajowym partii. Na razie nie doczekaliśmy się żadnych odpowiedzi.