szczepionki

Druga fala pandemii koronawirusa coraz bardziej zalewa kolejne kraje. Wyścig o szczepionkę wciąż trwa, ale do mety coraz bliżej. Nie brakuje w nim polskich firm i polskich naukowców.

Od rana na giełdzie mocno zyskuje Biomed. Po wzroście 14,5 proc. za jedną akcję płacono we wtorek po 15. 15,80 zł, ale zaraz po otwarciu kurs osiągnął 16.70 zł. To reakcja na newsa, że spółka zakończyła wytwarzanie pierwszej partii leku na COVID-19.

Biomed Lublin zawarł w czwartek pierwsze umowy na dostawy osocza zawierającego przeciwciała anty-SARS-CoV-2, potrzebnego do rozpoczęcia terapii u chorych zakażonych koronawirusem w ramach badań klinicznych. To nic, że od marca akcje spółki zdrożały już – bagatela – kilkaset procent, w piątek znowu poszły mocno w górę.

Lubelska spółka biotechnologiczna podała wyniki finansowe za pierwszy kwartał. Producent surowic i szczepionek, o którym zrobiło się głośno w związku z rozpoczęciem badań nad skutecznością w zwalczaniu koronowirusa znanej od 100 lat szczepionki na gruźlicę, zarobił od stycznia do końca marca ponad 1 mln zł, pięć razy więcej niż rok wcześniej.

Od lutego wiadomo, że Amerykanie z Moderny chcą potraktować COVID-19 terapią genetyczną, którą w niektórych krajach stosuje się już między innymi do walki z HIV, a w przyszłości być może i z nowotworami. W poniedziałek badania na ochotnikach rozpoczęła kolejna biochemiczna nadzieja Amerykanów Inovio Pharmaceuticals, którą w marcu hojnie wspomogła Fundacja Gatesów.

O nawet 45 proc. rosły w poniedziałek notowania Biomedu Lublin. Inwestorzy rzucili się na papiery lubelskiej spółki w reakcji na wieść, że może ona rozpocząć testy szczepionki przeciwko gruźlicy w walce z koronawirusem.