REKLAMA

Polski Ład. Nie masz dzieci, jesteś obywatelem drugiej kategorii

Wcale nie krzyczę, że „madki” wydadzą koleje pieniądze na wódkę, a niechby i na mleko w proszku, ale kolejne próby przekupstwa wcale nie spowodują, że będziemy rodzić więcej dzieci. PiS popełnia drugi raz ten sam błąd. A na dodatek zaczynam czuć na plecach terror: jak nie rodzisz dzieci, jesteś złym obywatelem. Czy to nie jest dyskryminacja? Spójrzcie na awanturę z paszportami szczepionkowymi - nic wam to nie przypomina?

polski ład
REKLAMA

Do wypłacanego już 500+ co miesiąc na każde dziecko, 300+ dla uczniów raz w roku, Zjednoczona Prawica w ramach Polskiego Ładu chce dorzucić kolejne 500+ dla dzieci w wieku pomiędzy 12. a 36. miesiącem życia (12 tys. rocznie do dowolnej dyspozycji rodzica to właśnie 500 zł miesięcznie). 

REKLAMA

Do tego w nagrodę za urodzenie dziecka rząd spłaci za rodziców część kredytu hipotecznego - 20 tys. zł w prezencie za urodzenie drugiego dziecka, 60 tys. zł za urodzenie trzeciego i potem po 20 tys. zł za każde kolejne. W sumie maksymalnie 160 tys. zł. O limitach zarobków tych, którym społeczeństwo będzie spłacać hipoteki, nie ma mowy.

Bez limitu zarobków, ale za to ze względu na liczbę posiadanych dzieci ma być przyznawany jeszcze bezzwrotny bon mieszkaniowy:

  • społeczny, dzięki któremu rodzina z jednym dzieckiem otrzyma 25 tys. zł, z dwojgiem - 45 tys. zł;
  • oraz rodzinny: małżeństwo z trojgiem dzieci bez własnego mieszkania dostanie 100 tys. zł (a jeśli posiada mieszkanie - 55 tys. zł), z czworgiem dzieci - 115 tys. zł (albo 70 tys. zł, jeśli mieszkanie już ma), z pięciorgiem analogicznie 130 albo 85 tys. zł, a z sześciorgiem 145 albo 100 tys. zł.

Czy to nie jakiś obłęd?! Rozumiem, że polityka prorodzinna jest potrzebna, że koniecznie musi się w Polsce rodzić więcej dzieci. Ale to, co proponuje Polski Ład, zaczyna już pachnieć terrorem: nie rodzisz, jesteś obywatelem drugiej kategorii i musisz składać się na tych, którzy rodzą.

Nie chodzi o to, że ktoś mi coś zabiera, ale czy to zabrane wydaje z sensem

Żeby była jasność, nie mam nic przeciwko składaniu się w podatkach na rozwiązania, które rzeczywiście będą prodemograficzne, bo dzieci są ważne dla całego społeczeństwa, dla całej gospodarki. Problem w tym, że bezpośrednie transfery finansowe NIE DZIAŁAJĄ!

Nie dyskutuję więc z tym, że rodzinom nie należy się wsparcie, ani że jestem przeciw, bo „madki” od razu pobiegną do sklepu po wódkę. Nic z tych rzeczy. 

Dobrze się stało, że program 500+, choć nie wspomógł dzietności, wyciągnął w ubóstwa ok. 200 tys. dzieci, jak wyliczyli eksperci Centre for Economic Analysis. Ale znów wracam do tego, że te pieniądze nie przekładają się na demografię.

Jaki z tego wniosek? Te wszystkie bezpośrednie transfery pieniężne to nie rozwiązania prodemograficzne, ale po prostu nagrody, że ktoś jest prawilnym obywatelem, bo rodzi dzieci, a więc żyje zgodnie z wizją świata obecnie rządzących. Tylko czy to przypadkiem nie jest dyskryminacja?

A może antyszczepionkowcy wstawiliby się za bezdzietnymi?

Natychmiast przyszła mi do głowy awantura i paszporty szczepionkowe, bo w gruncie rzeczy sytuacja jest tu analogiczna. Pomysły, by tylko ludzie, którzy się zaszczepią przeciw covid-19, mogli swobodnie podróżować po Europie albo mieli dostęp do restauracji czy kin jest bombardowany, ponieważ dyskryminuje tych, co się nie zaszczepią. Interweniował w tej sprawie nawet Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, kiedy wicepremier Jarosław Gowin chciał odmrażać gospodarkę tylko dla zaszczepionych.

Przyjrzyjmy się argumentom. Po pierwsze, szczepienia nie są jeszcze dla każdego dostępne, więc paszport szczepionkowy dyskryminuje ludzi, którzy chcieliby się zaszczepić, a nie mogą, bo nadal czekają w kolejce.

Po drugie, niektórzy z obiektywnych względów zaszczepić się nie mogą i też byliby spychani na margines bez własnej winy.

A teraz dzieci. Czy na potomstwo może zdecydować się każdy w każdej chwili? Może dziecko, jak szczepionka, w danym momencie życia nie jest dla każdego tylko jego wyborem, bo zwyczajnie nie ma odpowiedniego partnera (w wersji dla konserwatystów: męża/żony)? Może ten biedny człowiek nawet by bardzo chciał mieć dzieci, ale jeszcze się nie zakochał?

Po drugie, tak jak i szczepionkę nie każdy może przyjąć np. ze względów medycznych, tak i dziecko nie każdy może mieć ze względów medycznych. Co z osobami bezpłodnymi?

REKLAMA

Wiem, że brzmi, jakbym sprowadzała tę dyskusję do absurdu, ale w istocie to jest w pełni analogiczna sytuacja. A właściwie w przypadku dzieci sytuacja wygląda nawet na bardziej dyskryminującą. Bo o ile decyzja o niezaszczepieniu się nie będzie nic kosztowała tych, którzy się zaszczepią, o tyle osoby, które są premiowane transferami gotówkowymi za posiadanie dzieci, dostaną je również kosztem tych, którzy dzieci nie mają. Bezdzietni tracą więc dwa razy.

Nie zmierzam do tego, że państwo nie powinno wydawać pieniędzy na politykę prorodzinną. Powinno, i to duże, chętnie w imię tego zapłacę wyższe podatki. Zmierzam do tego, że ugrupowanie polityczne nie powinno kupować głosów, dając ludziom do ręki pieniądze, które nie przyczynią się dla dobra ogółu (bo nie wpłyną na dzietność), a szansę na to przekupstwo mają tylko niektórzy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA