Ten moment, gdy chcesz zwiększyć skuteczność ściągania opłaty za wywóz śmieci, a zamiast tego wprowadzasz podatek, który karze posiadaczy dużych mieszkań. Władze Warszawy chcą, by od nowego roku stawka za wywóz nieczystości była uzależniona od metrażu.
Im większe mieszkanie, tym więcej osób w nim mieszka. Tak przynajmniej możemy założyć. A dokładnie – taki tok myślenia przyjęli warszawscy radni, przepychając uchwałę określającą nowe stawki opłat wywozu nieczystości.
W 2022 r. mają się one kształtować następująco:
- do 30 m2 – 52 zł
- do 40 m2 – 77 zł
- do 60 m2 – 88 zł
- do 80 m2 – 94 zł
- pow. 80 m2 – 99 zł
Oddzielne zasady zostały przygotowane dla posiadaczy domów jednorodzinnych. W ich wypadku opłata śmieciowa wyniesie 107 zł miesięcznie. Jeżeli domownicy kompostują bioodpady, mogą ją obniżyć o 9 zł. Jeszcze inne przepisy zostały uchwalone dla domków letniskowych – tu trzeba będzie uiścić opłatę w wysokości 181,90 zł rocznie.
Taki jakby kataster
Przeczytałem to raz, drugi, a potem trzeci. I wciąż w to nie wierzę. Stołeczny ratusz wprowadza nam opłatę śmieciową, która nie ma nic wspólnego ze zużyciem śmieci. Właściwie jej główną zaletą jest karanie spekulantów trzymających puste lokale w oczekiwaniu na wzrost ich wartości. Choć może lepiej napisać, że jest to lekki prztyczek w nos, bo nawet w przypadku dużych metraży opłata nie przekroczy 1200 zł rocznie.
Większość warszawiaków może się jednak poczuć poszkodowana. Szczególnie single i bezdzietne pary będą teraz rozliczane przede wszystkim z warunków lokalowych, a nie realnej produkcji śmieci. Myślę, że do grona niezadowolonych dołączą też starsi ludzie mieszkający nierzadko w mieszkaniach przekraczających średnią m2 na osobę.
Policzmy na szybko: jedna osoba na 50 m2 wyda 88 zł miesięcznie. Ile w tym czasie wyprodukuje odpadów? Obstawiam, że około 10-15 worków. Wychodzi na to, że koszt jednego worka śmieci może przekraczać 8 zł.
Oczywiście sytuacja zmienia się diametralnie, jeżeli lokal zamieszkuje duża liczba osób. Załóżmy, że na identycznym metrażu mamy 4-osobową rodzinę, produkującą worek dziennie. Czyli 88 zł dzielimy na 30, za worek wychodzą niecałe 3 zł, a rozmowa nabiera kompletnie innego charakteru.
Czy to już podatek katastralny? Coś jakby w ten deseń. Rzecz jasna nie wprost, bo kataster uzależnia wysokość daniny od wartości nieruchomości, a nie jej rozmiarów. Z drugiej strony jedno z drugim jest zwykle dość ściśle powiązane. Opłata śmieciowa staje się w ten sposób katastrem w wersji soft. Zamiast, dajmy na to, 5 tys. zł (1 proc. od 0,5 mln zł) zapłacimy 600-1200 zł. Zasada jest jednak podobna – masz duże mieszkanie to szykuj się, że państwo ci nie odpuści.
Warszawa kombinuje z opłatą śmieciową
Wprowadzone na początku deklaracje, ile osób jest zameldowanych w lokalu, kończyły się zaniżaniem tej liczby przez właścicieli. Potem, od kwietnia tego roku, w Warszawie opłata śmieciowa była powiązana ze zużyciem wody. Jej naliczanie bywało problematyczne, ale wydaje mi się, że bardziej sprawiedliwej metody nie da się już wdrożyć.
Szkoda, że ratusz nie zakończył na tym swoich eksperymentów. Fakt, że nie pomogło mu w tym ustalenie przez rząd maksymalnej stawki opłat za odpady w przypadku powiązania ich z zużyciem wody.
Jeżeli wojewoda mazowiecki nie wyrazi sprzeciwu, nowe zasady wejdą w życie od 1 stycznia 2022 r. A opłata za wywóz odpadów stanie się po prostu kolejnym podatkiem majątkowym.