Niesamowite i przedziwne informacje o polskiej gospodarce. Chodzi o naprawdę olbrzymią skalę
O ile mogę zgodzić się z tym, że dane makroekonomiczne często nie są same w sobie czymś bardzo ciekawym i potrafią być nużące, o tyle jestem przekonany, że od czasu do czasu potrafią one wyglądać naprawdę niesamowicie i dziwnie. I tak właśnie jest teraz z naszym PKB.
Polski PKB w pierwszym kwartale urósł o 8,5 proc. realnie, co jest doskonałym wynikiem i zdaniem wielu ekonomistów świadczącym o tym, że gospodarka nam się przegrzewa.
Teraz jednak okazuje się, że ona nie przegrzewa nam się przez naszą wybujałą konsumpcję, czy przez jakiś niesamowity boom inwestycyjny, tylko przez zjawisko gromadzenia zapasów w przedsiębiorstwach.
Rekordowe zapasy polskich firm
Chodzi o naprawdę dużą skalę. Z nowych danych GUS wynika, że wartość zapasów w firmach w pierwszym kwartale urosła o 65,7 mld zł – to więcej niż łączna zmiana wartości zapasów w okresie od początku 2019 r. do połowy 2021 r., czyli w czasie dwóch i pół roku.
Czasami zdarzają się momenty, w których wartość zapasów w gospodarce maleje, ale zwykle one rosną, ponieważ cała gospodarka też zazwyczaj rośnie. Tyle że rosną powoli – przeważnie o kilka miliardów złotych na kwartał. Sytuacja zmieniła się rok temu i od tamtej pory bijemy rekord za rekordem.
Inna miara tego, jak dziwnie to wszystko wygląda: wzrost wartości zapasów w pierwszym kwartale tego roku to blisko 10 proc. polskiego PKB w tym czasie. W normalniejszych czasach przed pandemią były to 2-3 proc.
Skąd to się bierze i jak to się skończy? Skończy się recesją – w momencie, w którym firmy w końcu przestaną gromadzić zapasy surowców, podzespołów i wszelkiego rodzaju towarów niezbędnych do produkcji rzeczy, które potem sprzedają, szybko okaże się, że mają tego wszystkiego za dużo i przestaną zamawiać kolejne, co wymusi solidne wyhamowanie produkcji tych wszystkich rzeczy, przynajmniej na jakiś czas.
Kiedy firmy przestaną gromadzić zapasy? Kiedy zauważą, że popyt na ich produkty zaczyna maleć i istnieje możliwość, że w niedalekiej przyszłości ich sprzedaż zacznie spadać. A także wtedy, gdy przestaną się bać tego, czego boją się dziś. Tu przechodzimy do przyczyn zjawiska.
Firmy gromadzą zapasy. Ze strachu
Przedsiębiorstwa chomikują wszystko, co tylko się da, z dwóch powodów i obydwa są związane ze strachem. Pierwszy to strach przed inflacją – czyli przed tym, że jak dzisiaj czegoś nie kupimy, to za trzy miesiące będzie to już znacznie droższe, więc lepiej kupić teraz – na zapas oczywiście. Swoją drogą jest to mechanizm napędzający inflację, mamy więc tutaj błędne koło.
Firmy bowiem kupując na zapas, dodatkowo zwiększają popyt na wszystkie te towary na rynku, a przy zwiększonym popycie ich ceny rosną coraz szybciej. Firmy są więc tutaj w tym kontekście jednocześnie twórcą i tworzywem niczym jeden z bohaterów filmu „Rejs”. On, z tego, co pamiętam, nie chciał znajdować się w takiej sytuacji i firmy też na pewno nie chcą, ale na tym niestety polega błędne koło, że i tak w niej są.
Drugi strach napędzający zakupy na zapas to ten związany z ryzykiem, że towar w ogóle zniknie z rynku – że go zabraknie. Po pandemii mamy nieustający kryzys logistyczny, wszędzie są opóźnienia w dostawach, braki wielu rzeczy, wielu komponentów na rynku. Firmy zachowują się więc jak spanikowani konsumenci na początku wojny lub pandemii, którzy biegną do sklepu i wykupują mąkę, konserwy i papier toaletowy – bo nie wiadomo, czy za tydzień to dalej da się kupić w sklepie. Tyle że konsumentów może próbować uspokajać rząd, wprowadzać jakieś nadzwyczajne rozwiązania itd., więc taka panika zwykle mija po dniu, albo dwóch.
W przypadku globalnych łańcuchów logistycznych i rynków działających w sposób ponadnarodowy nie ma instytucji, która mogłaby te nastroje uspokoić. Obydwa strachy się zazębiają: obawa o to, że zabraknie podaży, podnosi popyt, więc zaczyna rosnąć cena, a gdy zaczyna rosnąć cena, pojawia się obawa związana z inflacją – co dodatkowo podnosi popyt.
W końcu jest on tak duży, że faktycznie zaczyna brakować towaru – obawa pierwsza ulega więc realizacji. A gdy towaru już rzeczywiście brakuje, wtedy oczywiście jego cena skacze do góry w sposób rekordowy i wtedy realizuje się też ta druga obawa. To wszystko sprawia, że zapasy w firmach są rekordowe i napędza to wzrost PKB.
Na koniec ponura ciekawostka. A propos tego, kiedy to się skończy recesją? Wygląda na to, że proces pękania błędnego koła już się rozpoczął. Najnowsze dane o wskaźniku PMI obrazującym aktywność w polskim przemyśle sugerują, że zaczęła w nim spadać produkcja, spadają zamówienia, a zapasy rosną najwolniej, odkąd w ogóle zaczęły rosnąć. Ekonomiści widzą więc kolejne miesiące w dość ciemnych barwach.
Wygląda więc na to, że po okresie, w którym zapasy podkręcały nam dane o PKB w górę, już wkrótce nadejdzie okres, w którym od dawna ich zasłużona korekta w dół, będzie zaniżać nam wzrost PKB.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.