Pandemia, wojna w Ukrainie i związana z nimi niepewność skłoniły bank centralny do zmian w komunikacji. Kluczowy stał się przekaz kształtujący oczekiwania inflacyjne. Z myślą o nowych nieprofesjonalnych odbiorcach, których grono w latach 2020-2023 poszerzało się, podjęto strategiczną decyzję o uproszczeniu przekazu – pisze na łamach „BiK” dr Piotr Turek, dyrektor Departamentu Komunikacji NBP i Rektor Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika (na zdj.).
Nie tylko Polska mierzy się z kryzysem demograficznym, ale również inne kraje europejskie. Choć populacja ludzi na ziemi rośnie w błyskawicznym tempie, to jednak w krajach rozwiniętych dzieje się na odwrót. Oto przykłady z całego świata polityki prorodzinnej – i te, które warto powielić, i te, których lepiej nie powtarzać.
Arktyczne złoża wabią mocarstwa. Czekają aż stopnieje lód, wtedy się zacznie
Arktyka znalazła się w grze trzech mocarstw: Rosji, Stanów Zjednoczonych oraz Chin. Choć dotychczas ten srogi dla człowieka teren był praktycznie niedostępny, to globalne ocieplenie przyspieszyło redukcję pokrywy lodowej. A to oznacza nowe możliwości wydobywcze, bo ten obszar kryje w sobie wielkie pokłady surowców takich jak ropa naftowa i gaz ziemny, ale również i zaniepokojenie możliwą rywalizacją na polu militarnym.
Poprzednia dekada sprzyjała niemieckiej gospodarce. Nasi sąsiedzi wyszyli obronną ręką ze światowego kryzysu finansowego lat 2007-2009. Wcześniejsze reformy rynku pracy dokonane przez rząd kanclerza Gerharda Schroedera w połączeniu z rosnącym popytem z Chin i rynków wschodzących przyczyniły się do powstania siedmiu milionów nowych miejsc pracy, a PKB rosło szybciej niż w przypadku Wielkiej Brytanii i Francji. Po pandemii, która spowodowała rozerwanie światowych łańcuchów dostaw, sytuacja jest odmienna – pisze Mirosław Ciesielski w „Obserwatorze Finansowym”.
Jakiego wskaźnika inflacji możemy spodziewać się w 2024 r.? – Inflacja będzie kontynuować trend spadkowy w kolejnych miesiącach. Chociaż spowolnienie tempa wzrostu cen obejmuje szeroki przekrój produktów to presja cenowa wciąż widoczna jest w usługach. Dlatego zmiany w 2024 będą mniejsze niż obecnie – uważa Sergiej Druchin, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, analityk zespołu makroekonomii w PIE.