Listonosze nie dali się udobruchać podwyżkami. Jadą demonstrować do Warszawy, bo wkurza ich Orlen
Dopiero co został ugaszony w Poczcie Polskiej pożar, który mógł doprowadzić do paraliżu Polski, bowiem zdesperowani listonosze grozili strajkiem generalnym, jeśli nie dostaną podwyżek, a to oznaczałoby niedostarczone listy z urzędów czy niedostarczone seniorom emerytury. Wywalczyli pieniądze. Ale pojawił się kolejny problem: Orlen. Listonosze są wściekli, że państwowy koncern wchodzi im w paradę z paczkomatami i w przyszłym tygodniu wybierają się protestować pod Ministerstw Aktywów Państwowych.
Biedronka obniży pensje kasjerom. Zobaczycie, tak się skończy bunt pracowników
Biedronka i hojność? Dobre sobie. Nie znam drugiej równie skąpej dużej sieci spożywczej w Polsce. Dlatego, gdy przeczytałem o buncie na pokładzie Jeronimo Martins, moja pierwsza myśl to: oj, ryzykownie sobie pogrywacie.
Rząd wprowadza nową ulgę podatkową. Nie dla przedsiębiorców, dla członków związków zawodowych
Rząd chce wprowadzić ulgę dla związkowców. I choć projekt ustawy proponuje symboliczną korzyść dla 1,5-2 mln członków organizacji, to gdy zestawimy go z propozycjami jawnie wymierzonymi w biznes i klasę średnią, zmiana ta urośnie do rangi wcale już nie błahego symbolu.
W ZUS straszą opcją atomową: miliony Polaków zostaną bez środków do życia. I to już wkrótce
Pracownicy ZUS padają pod naporem pracy. I frustracji. Brak podwyżek i spychanie wszystkiego na nich powoduje, że mówią: dość. A rząd nie chce z nimi rozmawiać i zamiast tego przerzuca kolejne zadanie: obsługę 500+. Padły mocne słowa: groźba ogólnopolskiego strajku, paraliżu państwa i wstrzymania wypłaty emerytur i rent. To by oznaczało, że co najmniej 7,8 mln Polaków nie dostanie pieniędzy. (Fot. Elzbieta Krzysztof/Shutterstock).
Pensja minimalna. Półtora miliona Polaków dostanie podwyżkę o 200 zł. Dawno przekroczyliśmy niebezpieczną granicę
Rząd właśnie zaproponował, żeby pensja minimalna od 2022 r. wynosiła 3 tys. zł, co oznacza podwyżkę o 200 zł. Pracodawcy są zadowoleni, więc związki zawodowe – wiadomo – marudzą, bo chciały 500-700 zł więcej. Niezawodny straszak „ojojoj wzrośnie bezrobocie” dotąd był tylko pustą groźbą. Ale przyjdzie moment, w którym rzeczywiście wzrost pensji minimalnej będzie skutkował wywalaniem ludzi z pracy. Ten moment przychodzi prawdopodobnie, kiedy płaca minimalna przekracza 50 proc. średniej pensji, dziś ta relacja wynosi już 53 proc.