REKLAMA

Wojna na Ukrainie. Bilion złotych dla Putina – taki prezent przekazali Polacy prezydentowi Rosji

Jak wskazała na Twitterze Joanna Pandera z Forum Energii: sprzedając ropę, gaz i węgiel Rosja zarobiła na kontraktach z Polską w ciągu 20 lat ponad 900 mld zł. To oczywiście nic przy kontraktach z Niemcami, ale zanim zaczniemy Berlinowi wytykać, że wspiera agresję na Ukrainę, spójrzmy też na siebie.

rosyjska-energia-Putin
REKLAMA

Wojna na Ukrainie powoduje, że polskie władze nawołują do zdecydowanych kroków. Polska oburza się na działania Władimira Putina i podpisanie przez niego zgody na rozbiór Ukrainy. Do sankcji nawołuje premier Mateusz Morawiecki. Mamy propozycję: zacznijmy od embarga na rosyjski węgiel.

REKLAMA

Władimir Putin de facto wszczął wojnę na Ukrainie. W odpowiedzi na to i na obraźliwe wobec Ukraińców słowa rosyjskiego prezydenta mamy na razie znaczące milczenie Chin i nawoływanie na Zachodzie do nałożenia sankcji na Rosję. Również w Polsce.

Czyżbyśmy mieli w końcu doczekać się bana na węgiel z Rosji?

Jak wskazała na Twitterze Joanna Pandera z Forum Energii: sprzedając ropę, gaz i węgiel Rosja zarobiła na kontraktach z Polską w ciągu 20 lat ponad 900 mld zł. To oczywiście nic przy kontraktach z Niemcami, ale zanim zaczniemy Berlinowi wytykać, że wspiera agresję na Ukrainę, spójrzmy też na siebie.

Górniczy związkowcy od lat mają pretensje do polskich władz, że te nie robią nic z importem węgla z Rosji. Ich zdaniem nie tłumaczy tego zjawiska żaden argument finansowy. 

Kilka miesięcy wcześniej, w lutym 2020 r. wicepremier i szef aktywów państwowych Jacek Sasin stwierdził, że spółki Skarbu Państwa nie będą więcej importować węgla. Miał też powstać centralny magazyn rezerw węglowych, do którego miał trafiać surowiec ze zwałów przy kopalniach.

Dzięki temu import powinien maleć, przy równoległym zwiększeniu wydobycia przez polskie odkrywki. Nic z tego nie wyszło. Największa spółka węglowa w UE Polska Grupa Górnicza (PGG) z roku na rok wydobywa coraz mniej węgla, a rosyjski import wciąż ma się dobrze.

Import węgla z Rosji idzie w parze z mniejszym wydobyciem

Rosja stara się zasypywać węglem nie tylko Polskę, ale całą Europę. W 2019 r. dostarczyła w sumie ok. 38 mln ton tego surowca, w 2020 r. - 27,8 mln t, a w pierwszym półroczu 2021 r. - 22,5 mln t, co stanowi wzrost w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej o 2,4 proc.

Polska jest w tej układance dla Rosji bardzo ważnym elementem, a polityka polskiego rządu trwającego z oślim uporem przy węglu jest Kremlowi bardzo na rękę. W 2018 r. kupiliśmy w Rosji 13,5 mln t węgla (67,5 proc. całego importu), w 2019 r. - blisko 11 mln t (65,8 proc.), a w 2020 r. – 9,44 mln t (73,6 proc.). W pierwszej połowie 2021 r. w sumie do Polski sprowadziliśmy 6,2 mln t węgla (wzrost o prawie 16 proc. w porównaniu z tym okresem w 2020 r.). z czego 4 mln t (64,5 proc.) pochodziły z Rosji.

Niestety równolegle PGG z roku na rok wydobywa coraz mniej węgla. W 2019 r. było to 29,5 mln t, rok później – 24,5 mln t, a w 2021 r. – 23 mln t.

Szacuje się, że w tym roku produkcja węgla będzie na podobnym poziomie. Ale PGG już zapowiedziała, że do 2035 r. zredukuje swoje wydobycie aż o 50 proc. Eksperci uważają jednak, że to nie jest realny termin. 

Poszukiwanie węglowego Baltic Pipe

Zgodnie z ustawą górniczą PGG ma dostać do 2031 r. 20,7 mld zł w ramach pomocy publicznej, na którą musi zgodzić się jeszcze Komisja Europejska. I chociaż ciągle nie wiadomo dokładnie, kiedy polski rząd wyśle do Brukseli wniosek notyfikacyjny w tej sprawie, to już uruchomiono pierwszy transfer pieniędzy i tym samym na koncie górniczej spółki znalazło się 400 mln zł.

Jak tłumaczy Ministerstwo Aktywów Państwowych taka pomoc możliwe, że będzie udzielana co miesiąc. Wcześniej górnikom z PGG udało się wywalczyć podwyżkę pensji, wypłatę rekompensaty, a teraz wyższą niż zakłada to pierwotnie umowa społeczna z rządem indeksację wynagrodzeń. Tym samym w krótkim czasie średnie uposażenie w PGG urośnie z 7800 do 8800 zł (brutto).

REKLAMA

Jednocześnie z rządowo-górniczych planów wynika, że wydobycie węgla w kolejnych latach ma dalej maleć. Tym samym powstanie więc energetyczna dziura. Zanim postara się ją zasypać polski atom (budowa pierwszej elektrowni jądrowej ma ruszyć w 2026 r., zgodnie z PEP2040) albo odnawialne źródła energii trzeba będzie coś wykombinować. W takiej sytuacji ograniczenie importu z Rosji wydaje się karkołomnym zadaniem.

Z gazem nam się ta sztuka uda, po oddaniu do użytku pod koniec tego roku gazociągu Baltic Pipe, ale co z węglem? Zwłaszcza z tym niskosiarkowym dla ciepłownictwa? Można zwiększyć import np. z Australii, Mozambiku czy Kolumbii. Ale to też swoje kosztuje. Inna sprawa, że w ten sposób można nałożyć gospodarczy kaganiec na państwowe firmy. A co z tymi prywatnymi?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA