Przebiegły plan rządu. Nie wierzcie, że to emeryci zyskają. Tu chodzi o miliardy dla ZUS-u
Oferując emerytom zwolnienie z podatku, jeśli zdecydują się dalej pracować zamiast przejść na emeryturę, politycy przemilczeli trzeci możliwy scenariusz: pobieranie emerytury plus dalsza praca. Dlaczego nie wspomnieli o tym ani słowa? No właśnie… (Fot. Lukas Plewnia/Flickr.com/CC BY-SA 2.0).
Polski Ład ma być wyciągnięciem ręki nie tylko do rodzin z dziećmi, ale również emerytów. Pomysł jest taki, by zachęcić ich do pozostania dłużej na rynku pracy dzięki zwolnieniu ich dochodów z PIT.
Wprowadzimy nowy instrument zachęcający do kontynuacji pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego – PIT-0 dla Seniora. Pracownicy, którzy osiągną wiek emerytalny 60/65 lat i nie przejdą na emeryturę, lecz zdecydują się kontynuować pracę, nie zapłacą podatku dochodowego (do poziomu progu podatkowego), co zwiększy ich pensję netto („na rękę”), a dzięki dalszej aktywności na rynku pracy powiększą wysokość przyszłej emerytury
– czytamy w Polskim Ładzie.
Tylko że już wicepremier Jarosław Gowin mówi coś trochę innego:
Te pieniądze z niepobieranego PIT-u będą odkładały się na konto emerytalne każdej takiej osoby
– powiedział podczas prezentacji Polskiego Ładu.
I na pozór propozycja brzmi sensownie. Ale tylko na pozór. No i coś w tych dwóch cytatach się nie zgadza.
Zaoszczędzony podatek poczeka w ZUS, a pensja spadnie?
Po pierwsze z wypowiedzi wicepremiera wynika, że taki emeryt, który nie zdecyduje się przejść na emeryturę, nie dostanie ani grosza więcej do ręki, wszelkie zyski wynikające ze zniesienia PIT zostaną przekazane na jego konto emerytalne.
Dodatkowo nie wiadomo, na które konto emerytalne przekazywane miałyby być te środki: w ZUS czy w IKE. Eksperci obstawiają, że będzie to ZUS. A to z kolei oznacza, że wszystko, co uda się zaoszczędzić dzięki zwolnieniu z PIT, może przepaść, jeśli senior będzie pracować aż do śmierci i momentu pobierania świadczenia nie doczeka. Pamiętajmy dodatkowo, że środki w ZUS nie są nawet dziedziczone, więc całe oszczędności ze zwolnienia podatkowego przejdą i tak na rzecz państwa.
Jest jeszcze jedno ryzyko: nie dość, że taki pracujący nie zyska nic na rękę w danym momencie, bo całe zyski pójdą na konto w ZUS „na później”, to po wprowadzeniu założeń Nowego Ładu może nawet stracić, bo przecież nie będzie mój odliczyć 9 proc. składki zdrowotnej od podatku, a to już będzie poważny cios, który obniży jego wynagrodzenie. No, chyba że rząd zrobi wyjątek dla pracujących emerytów i pozwoli im składkę odliczać. Według obecnych planów brak możliwości odliczania dotyczy jednak wszystkich bez wyjątku.
Emerytury wcale nie są najważniejsi, rząd gra na korzyść ZUS-u
Ale jest jeszcze coś ważniejszego, co sprawia, że cała ta operacja może być nieopłacalna, a rząd skrzętnie pomija ten wątek.
Otóż premier Gowin mówi cały czas, jakby osoba po osiągnięciu wieku emerytalnego miała tylko dwie opcje: przejść na emeryturę lub dalej pracować, za co zostanie nagrodzona zerowym PIT-em. Tymczasem jest jeszcze trzecia możliwość: po osiągnięciu wieku emerytalnego można przecież jednocześnie pobierać świadczenie emerytalne i nadal pracować.
Owszem, w tym scenariuszu emeryt zapewne nie zostanie zwolniony z PIT od dochodów osiąganych nadal z pracy. Tylko czy to rzeczywiście powinno mieć dla niego znaczenie? Może jednak nie warto złapać się na ten wabik?
Dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego na łamach prawo.pl wylicza, że w przypadku osoby zarabiającej 3 tys. zł miesięcznie, zysk z zerowego PIT po rezygnacji ze świadczenia emerytalnego to ok. 153 zł miesięcznie, a więc 1836 zł rocznie. Tymczasem ta osoba może pobierać emeryturę i pracować jednocześnie i to bez limitu osiąganych dochodów. Wtedy straci prawo do niepłacenia PIT, a więc 1836 zł rocznie, ale za to zyska 12 świadczeń emerytalnych rocznie i do tego jeszcze trzynastkę. Zakładając, że przysługuje jej choćby emerytura minimalna w wysokości 1250 zł brutto (1066 zł netto) to w sumie 13 858 zł na rękę rocznie. Wybór jest oczywisty.
Czasem zawsze warto coś policzyć, zanim damy sobie nawijać politykom makaron na uszy, bo ta zachęta podatkowa dla seniorów to de facto prezent dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.