Amerykanie zatarli Ruskim silnik do prania brudnej kasy. Teraz na jaw wychodzą ich powiązania
Amerykańscy śledczy oskarżają Bitzlato o pranie brudnych pieniędzy na kwoty sięgające setek milionów dolarów. Połowa z nich miała trafiać na największą giełdę kryptowalut na świecie Binance.
Największa giełda kryptowalut krwawi miliardami dolarów. Binance w głębokich tarapatach
Po upadku spółki FTX kryzys branży kryptowalut wcale nie chce wyhamować, a nawet się rozpędza. Na niekończące się spadki notowań kryptowalut nałożył się kryzys zaufania do firm obracającymi pieniędzmi inwestorów, co tylko przyspieszyło wycofywanie środków z giełd kryptowalutowych. Zjawisko to nie omija firmy Binance, która w ten sposób w niecałe dwa miesiące straciła 12 mld dol. Fot. Flickr/Web Summit (CC BY 2.0)
Guru kryptowalut był zachwycony Solaną. Oto jak oboje skończyli
Solana miała przynieść światu zdecentralizowanych finansów nową jakość, dzięki szybkości i niskiemu kosztowi działania. Dziś jednak jest na dnie, a wyższą kapitalizacją może pochwalić się nawet Shiba Inu. Kłopoty Solany zaczęły się na długo przed upadkiem giełdy FTX, stworzonej przez Sama Bankmana Frieda, jednego z jej największych admiratorów.
Upadek FTX. Oszustwo stare jak świat, tylko nazwa bardziej nowoczesna
Sedno i piękno wynalazku kryptowaluty polega na decentralizacji obrotu, co oznacza, że do zawarcia transakcji dwie jej strony nie potrzebują trzeciej, która im powie, że transakcja faktycznie doszła do skutku. Tak jak robi to bank, gdy płacimy kartą albo robimy przelew. Nie ma tu także żadnych izb rozliczeniowych czy clearingowych, za pomocą których dokonuje się rozliczeń tych transakcji. Tu są tylko dwie strony i blockchain, czyli łańcuch danych, który sam w sobie jest dowodem zawarcia transakcji.
Chcecie, by miliarderzy dzielili się majątkiem? A bylibyście gotowi pójść na dno razem z szefem FTX?
Kilka dni temu miał 16 miliardów dolarów, teraz nie ma właściwie nic. Sam Bankman-Fried, właściciel giełdy kryptowalut FTX właśnie zaliczył chyba najbardziej spektakularny upadek od czasu katastrofy brazylijskiego miliardera Eike Batisty. To pokazuje, że miliardy najbogatszych ludzi świata są niemal w całości wirtualne i mogą zniknąć szybciej, niż się pojawiły. Fot. Bybit/Flickr (CC BY 2.0)