Dlaczego sieć nadal działa w Rosji, a nawet chce tam rozszerzać ofertę? Jak to chce wytłumaczyć polskim klientom? Czy radzi swoim pracownikom, by uważali na to, co piszą w internecie? Takie pytania zadaliśmy kierownictwu Leroy Merlin Polska, ale nie dostaliśmy na nie odpowiedzi. Prezes przesłał oświadczenie, w którym ubolewa nad losem wszystkich ofiar tej wojny, ale najwyraźniej jest ona sierotą, bo w tekście ani razu nie pada słowo „Rosja” czy „rosyjski”.
Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci obrazami zniszczeń dokonanych w miastach ukraińskich i tragedii ludzkich wynikających z tej wojny. Wczoraj do tych scen doszedł obraz zbombardowanego sklepu Leroy Merlin w Kijowie. Zginął w nim ochroniarz centrum handlowego – napisał prezes Leroy Merlin Polska Krzysztof Kordulewski.
Szef polskiego oddziału Leroy Merlin nawiązuje do tragicznego w skutkach ataku rakietowego, jaki w nocy z niedzieli na poniedziałek przeprowadziła armia rosyjska. Galeria handlowa w Kijowie oraz okoliczne budynki zostały zniszczone, a w eksplozji zginęło osiem osób.
Brakuje wystarczająco mocnych słów na wyrażenie potępienia całej tej brutalności stosowanej od 24 lutego w Ukrainie. A jednocześnie mamy ogromne współczucie dla wszystkich ofiar tej wojny
– pisze Kordulewski.
Jak widać, szef Leroy Merlin pisze o „zniszczeniach dokonanych” i „brutalności stosowanej”, ale nie pisze przez kogo. W całym oświadczeniu nie znajdziemy choćby pośredniego wskazania, kto jest odpowiedzialny za tę nieludzką wojnę, nie mówiąc już o wytłumaczeniu, jak sieć Leroy Merlin łączy potępienie dla jej brutalności z robieniem interesów w Rosji i płaceniem tam podatków.
W dalszej części oświadczenia prezes Kordulewski wskazuje, w jaki sposób polski oddział Leroy Merlin pomaga uchodźcom Ukrainy i informuje, że uruchomił w naszym kraju biuro Leroy Merlin Ukraina, które koordynuje działania ukraińskiego oddziału tej sieci.
Jest to ze wszech miar chwalebne. Niestety to w żaden sposób nie tłumaczy, dlaczego sieć nadal działa w Rosji, nie zważając na zmasowaną krytykę. Oczywiście decyzja ta jest udziałem francuskiej centrali firmy i stawia polski oddział w bardzo trudnym położeniu, ale firma wybrała unikanie tego tematu, czym wcale sobie nie pomaga.
Wojna niczyja
Jako pracownicy Leroy Merlin Polska, od osób pracujących w sklepach po Zarząd, w pełni solidaryzujemy się z mieszkańcami Ukrainy – zapewnia prezes Kordulewski. Nasze serca – tak jak całego polskiego społeczeństwa – są po stronie pokrzywdzonych przez tę wojnę – dodaje. Odnotujmy więc jeszcze „pokrzywdzonych przez wojnę”. To chyba jakiś samodzielny byt.
Będziemy im pomagać. Będziemy zwiększać nasze zaangażowanie. I będziemy żyć w nadziei, że ta wojna się jak najszybciej skończy
– deklaruje na koniec szef Leroy Merlin Polska.
Muszę jeszcze wyjaśnić, o co chodzi z tym rzekomym ostrzeganiem przez kierownictwo sieci pracowników przed pisaniem komentarzy w internecie. Jak pisaliśmy, podczas audycji w Radiu 357 słuchaczka przedstawiająca się jako żona pracownika Leroy Merlin poinformowała na antenie, że do załogi został wysłany list przez prezesa Leroy Merlin Polska Krzysztofa Kordulewskiego, w którym miał w zawoalowany sposób grozić im, by uważali na to, co piszą w mediach społecznościowych.
Poprosiliśmy w poniedziałek polski oddział Leroy Merlin o odniesienie się do tego zarzutu, który w końcu został sformułowany publicznie, ale do chwili opublikowana tego tekstu nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.