Rząd w opałach. Przez lockdown odwracają się od niego nawet zwolennicy PiS
Buntowi przedsiębiorców kibicują nie tylko skrajni liberałowie, ale nawet zwolennicy PiS, zdaniem których rząd powinien otworzyć stoki narciarskie, restauracje, hotele, a nawet kawiarnie. Tylko siłownie nie są im do szczęścia za bardzo potrzebne. To akurat różni ich od reszty społeczeństwa. Kolejne miesiące lockdownu mogą być gwoździem do trumny PiS-u.
Polacy rzucili się do biur podróży. Mamy już dość i chcemy wyjechać „dokądkolwiek”
Polacy poczuli już chyba nadchodzący kres lockdownu i wyposzczeni rzucili się rezerwować noclegi, by w końcu wyjechać gdzieś na urlop. Dokądkolwiek. Tak przynajmniej twierdzi jeden z portali rezerwacyjnych, dodając, że w tym roku polska branża turystyczna ma szanse bić rekordy.
Myślicie, że bunt przedsiębiorców zaskoczył rząd? Błąd, premier Morawiecki ma w zanadrzu bazookę
Bazooka finansowa – w taki sposób szef PFR Paweł Borys określił pomoc dla firm w postaci tarczy antykryzysowej. I jak się okazuje – taka broń może działać w dwie strony. Rząd wystrzeliwuje z niej do przedsiębiorców strumień banknotów, ale niebawem może uruchomić drugą opcję – zasysania gotówki z powrotem. Pierwsi zbuntowani już się wykruszają.
Kontrole w otwartych lokalach to „ewidentne przestępstwa”. Przedsiębiorcy zaczynają grać ostro
Przedsiębiorcy grożą, że otworzą swoje biznesy mimo restrykcji, Jarosław Gowin i Paweł Borys grożą im, że nie dostaną pomocy państwa, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców grozi, że to nielegalne, policja i sanepid mimo to grożą przedsiębiorcom karami, a ci z kolei grożą zawiadomieniami do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez inspektorów sanepidu. A na to wszystko jeszcze Tanajno: zatrzymujcie urzędników i prowadźcie ich na najbliższy komisariat policji. No i zapanował chaos, a właściwie cyrk.